Info
Ten blog rowerowy prowadzi miszad z miasteczka Piła. Mam przejechane 15046.64 kilometrów w tym 421.06 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 29.01 km/h i się wcale nie chwalę.Suma podjazdów to 80428 metrów.
Więcej o mnie.
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2013, Listopad2 - 1
- 2013, Październik4 - 0
- 2013, Wrzesień10 - 5
- 2013, Sierpień12 - 4
- 2013, Lipiec16 - 2
- 2013, Czerwiec15 - 5
- 2013, Maj19 - 5
- 2013, Kwiecień16 - 3
- 2013, Marzec18 - 0
- 2013, Luty5 - 0
- 2013, Styczeń6 - 0
- 2012, Grudzień4 - 0
- 2012, Listopad7 - 0
- 2012, Październik6 - 0
- 2012, Wrzesień7 - 5
- 2012, Sierpień6 - 2
- 2012, Lipiec21 - 3
- 2012, Czerwiec16 - 10
- 2012, Maj14 - 17
- 2012, Kwiecień13 - 8
- 2012, Marzec12 - 5
- 2012, Luty6 - 0
- 2012, Styczeń5 - 3
- DST 64.35km
- Czas 01:37
- VAVG 39.80km/h
- Sprzęt Wilier mortirolo
- Aktywność Jazda na rowerze
Mistrzostwa Piły - start wspólny.
Niedziela, 16 września 2012 · dodano: 16.09.2012 | Komentarze 4
Najważniejsza impreza sezonu, wiadomo było, że nie będzie lekko... wyniki z czasówki nastrajały optymistycznie, powinienem bez problemu dojechać z główną grupą. Początek, czego się można było spodziewać bardzo mocny, duży peleton ok. 80 kolarzy. Pierwsze okrążenie jedzie mi sie źle, walka po każdym zakręcie, mimo rozgrzewki noga ciężka, nie kręci. skutkiem tego obstawiam tylną częśc peletonu. Drugie okrążenie lepiej, peleton topnieje, organizm zaczyna wchodzić na obroty. Tempo szalone średnia 44,00 km/h. Lekko za zjazdem z lotniska na trzecim kółku jadę w połowie peletonu i nagle przede mną upada dwóch kolesi - jednym z nich jest Maciej z UKS. Na nich najeżdżają następni, ja nie daję rady wyhamaować i wpadam na jakiegoś leżącego przednim kołem, robię salto i ląduję na facecie. Szybko wstaję i oceniam zniszczenia: jest dobrze, mi nic nie jest, nawet nie mam szlifu. Rower też cały, lekko skrzywiona kierowniaca i zrzucony łańcuch. No i tracę nowy licznik Roxa 9.0 :-((( ale to Pikuś... Jadę dalej! Grupa oczywiście odjechała... Załapuję się do grupki kolarzy, którzy odpadli z peletonu, między innymi jedzie z nami Jurek, Michu i Albercik. I tak zbieramy tych co odpadli. Tworzy się całkiem niezłe grupetto. Mnie zaczyna boleć kostka od upadku, poza tym motywacji do jazdy już nie mam za wielkiej - dla mnie wyścig już jest przegrany. Szkoda ...
Komentarze
W przyszłym roku mastersi i roadmaraton !!
pzdr
Takie ryzyko jazdy w grupie.....